Frank Martin, grany przez nowicjusza Eda Skreina, byłego najemnika sił specjalnych, żyje teraz mniej niebezpiecznym życiem – tak przynajmniej sądzi – przewożąc tajne przesyłki dla podejrzanych osób. Kiedy ojciec Franka (Ray Stevenson) składa mu wizytę na południu Francji, weekend ich więzi między ojcem a synem staje się gorszy, gdy Frank zostaje zaręczony przez przebiegłą femme-fatale, Annę (Loan Chabanol) i jej trójkę uwodzicielską. pomocnicy do zorganizowania napadu na bank stulecia. Frank musi wykorzystać swoją ukrytą wiedzę i wiedzę na temat szybkich samochodów, szybkiej jazdy i szybkich kobiet, aby wyprzedzić złowrogiego rosyjskiego króla, a co gorsza, zostaje wrzucony do niebezpiecznej partii szachów z drużyną wspaniałych kobiet, które chcą się zemścić. Stworzony przez producentów LUCY i trylogii TAKEN, TRANSPORTER REFUELED to świeże uosobienie kultowej roli Franka Martina, które wprowadza wysokooktanową serię do współczesności i przedstawia ją następnemu pokoleniu poszukiwaczy mocnych wrażeń.

The Good: Ekscytujące sekwencje pościgów samochodowych, mimo że przypominają serię Fast Furious. Frank Martin Sr. Raya Stevensona kradnie show. Niezbyt dobry: Ed Skrein nie emanuje urokiem Jasona Stathama, który jest jedną z wizytówek serii. Nie mógł więc sam nosić filmu. Niektóre sekwencje walki wydają się być sztywne i nie są tak płynne, jak znak firmowy serii Transporter. Brak chemii między Frankiem i Anną, więc uczucie między nimi nie jest zbyt wiarygodne. Po raz kolejny Rosjanie są stereotypowi jako źli ludzie.

Dominik Adamczyk

Chociaż Jason Statham może nie mieć niesamowitego aktorstwa, świetnie pasuje do Transportera. Wygląda uprzejmie i pewnie, co ważniejsze, wygląda na zdolnego w sekwencjach akcji. Ed Skrein to tylko kopia węglowa z akcentem. Biorąc pod uwagę, że teraz utknął ze słabo zmontowaną choreografią do bójki, nie ma prawie śladu zwykłej wysokooktanowej jazdy. Jednak najgorszym winowajcą jest okropny scenariusz, graniczący z tanim fantasy lub softcorem porno, fakt, że tak często cytuje Trzech muszkieterów, jest literaturową parodią. Grupa prostytutek opracowuje absurdalnie skomplikowany plan obalenia szefa mafii. Transporter zostaje uwikłany w walkę i zmuszony do udzielenia im pomocy. Historia opiera się na ślepym szczęściu, zbiegach okoliczności, głupocie bohaterów i bezpodstawnych przypadkowych zdarzeniach. Innymi słowy, to kompletny bałagan. Zapomnij o spójności czy prawdopodobieństwie, film gra według własnej, błędnej logiki. Niestety nigdzie nie znajdziemy zwykłych porywających walk czy wciągających pościgów. Film stawia na straszną edycję i epileptyczną pracę kamery. To naprawdę smutne, że dziwaczne, ale brutalne sceny walki są zastępowane tak kiepską produkcją. Przynajmniej poprzednia walka Transporterów jest niesamowita zabawa, to jest po prostu dezorientująco nijakie. Scenariusz jest okropny, prawie wszystko, co mówią, brzmi jak bełkot macho z lat 80., jeden linijka z parodii porno lub głupia reklama używanego samochodu. Mam dużą tolerancję na tandetne kwestie, ale kiedy bohaterowie dosłownie pozują do kamery co pięć minut, by wypowiedzieć te szalenie niedorzeczne kwestie, to już nawet nie jest zabawne. Tak jak wcześniej, Transporter musiał mieć damę w niebezpieczeństwie, teraz wydaje się, że grupa tych atrakcyjnych pań zastąpi narrację. Publiczność może czerpać młodocianą przyjemność z tych krótkich blondynek z krótkimi bobami w minimalistycznej sukience lub kilku fajnych pościgów, ale te sztuczki są płytkie i najlepsze, co mogą zrobić, to nieznacznie podnieść ocenę filmu, jeśli ktoś jest wystarczająco hojny w recenzowaniu go. Z ilością dziur w fabule i kiepską choreografią, przez którą musi przejść, produktem końcowym jest nie do poznania wrak.

Dawid Wilk

To naprawdę smutne, widzieć, jak ten film tak strasznie przegrywa. Naprawdę wiązało się to z ogromnym ryzykiem dostarczenia przynajmniej czegoś odpowiadającego oryginalnej trylogii. Ale robienie tego filmu bez żadnego z kreatywnych umysłów z poprzedniej trylogii jest naprawdę dużym błędem. Ludzie stojący za procesem twórczym tego filmu wyraźnie nie wiedzieli, co robią. Tak bardzo starali się odtworzyć osobowość Franka Martina Jasona Stathama z manierami i unikalnymi sekwencjami walki. Ale robiąc to naprawdę zwalili Eda Skreina ze starym występem Jasona Stathama, w którym każdy może naprawdę wybrać, kto jest zwycięzcą. Brak Jasona Stathama jest sam w sobie dużym ciężarem, ponieważ Ed Skrein wciąż nie jest w stanie sprostać personie Stathama. Fabuła wydaje się również bardzo płaska, ten film nie oferuje niczego nowego ani nieprzewidywalnego. A największym grzechem jest montaż. Jest tak wiele błędów montażowych, które odbierają radość z oglądania scen akcji. Aktorstwo ogólnie jest tak złe, że nie raczę pisać o występach poszczególnych aktorów.

inż. mgr Inga Ostrowska

Zwiastun

Podobne filmy