Informacje o filmie

Billy Hope (w tej roli Jake Gyllenhaal) jest niekwestionowanym mistrzem świata w boksie wagi lekkiej. Jest niepokonany w karierze 43 walk. Jest szczęśliwym mężem pięknej Maureen (Rachel McAdams) i ma młodą córkę Leilę (Oona Laurence). Jego życie wydaje się idealne, ale potem, podczas awantury z rywalizującym bokserem, jego żona zostaje postrzelona i zabita. Znali się od 12 roku życia, a teraz dno wypadło z jego świata. Śmierć jego żony pogrąża Billy'ego w spirali w dół, co skutkuje rocznym zakazem boksu zawodowego, utratą domu i prawie całego dobytku oraz, co najboleśniejsze, utratą córki pod opieką Opieki Społecznej . Aby odzyskać córkę i wznowić swoje życie, poszukuje konkretnego trenera, Tick Wills (Forest Whitaker). Teraz znów zaczyna swoje życie na dole.

Musi tu działać coś magicznego. Ściśle mówiąc, w DNA Southpaw nie ma ani krzty niczego oryginalnego. Sprowadź narrację do samych kości i jest to wypróbowany i przetestowany, wypróbowany i zmęczony bieżnikowany film sportowy. Nie chodzi nawet o to, by wstać z powrotem po tym, jak życie cię powali – to dosłownie fabuła filmu. A jednak, dzięki delikatnej reżyserii Antoine'a Fuqua, energicznym dialogom Kurta Suttera i kilku znakomitym występom, Southpaw w jakiś sposób przekracza własne ograniczenia. Spotykamy zadziornego Billy'ego Hope'a (Jake Gyllenhaal) u szczytu jego kariery jako bokser. Jest niepokonanym mistrzem świata w swojej kategorii, a po każdym meczu może ciągnąć swoje połamane, posiniaczone ciało do domu swojej żonie Maureen (Rachel McAdams) i uroczej córce Leili (Oona Laurence). To o wiele lepsze życie, niż mogłoby się spodziewać dzieciak urodzony i wychowany na ulicy. Ale pewnego strasznego dnia dochodzi do tragedii. Praktycznie z dnia na dzień Billy traci wszystko: karierę, styl życia i rodzinę. Uwięziony przez smutek, depresję i ponurą sytuację, Billy musi ciężko walczyć, aby stanąć na nogi i odzyskać wszystko, co może ze swojego dawnego życia. Z obiektywnego punktu widzenia Southpaw jest niemal oszałamiająco staromodna i nieoryginalna. Na pewno widziałeś to już wcześniej — arogancki sportowiec cierpi z powodu haniebnej porażki i musi zdobyć trochę pokory i lepiej zrozumieć ważniejsze rzeczy w życiu, zanim będzie mógł ukończyć swoją podróż ku odkupieniu. Wydaje się, że scenariusz Suttera opiera się na wielu frazesach. Osadza swojego bohatera ważkim i zupełnie niesubtelnym nazwiskiem Nadziei. Kiedy wszystko wydaje się ponure, agent intryg Billy'ego Jordan Mains (Curtis '50 Cent' Jackson) porzuca go dla swojego głównego rywala. Billy zdobywa szorstkiego, ale godnego zaufania mentora w postaci Tick Wills (Forest Whitaker). Film zapomniał nawet wyjaśnić – lub wziąć pod uwagę – tytuł, który nawiązuje do postawy leworęcznych bokserów na ringu. A jednak, pomimo wszystkich swoich wad, Southpaw to fascynujący, wzruszający i zaskakująco prawdziwy wysiłek. Fuqua podchodzi do przewidywalnych elementów opowieści z takim rozmachem i wrażliwością, że udaje mu się je uprzyjemnić. Reżyser odkrywa dręczący ból serca Billy'ego, gdy odwiedza córkę, która zmarzła i nie reaguje na niego. Relacja, jaka rozwija się między Billym i Tickiem, ma swój obowiązkowy udział w treningowych montażach, ale także zawiera momenty autentycznej więzi między dwoma mężczyznami, gdy piją, opłakują i łączą się ze sobą. Choć nigdy nie stanie się czymś, co można nazwać klasykiem, Southpaw czasami flirtuje z wielkością. Wynika to prawie wyłącznie z jego obsady. McAdams wykorzystuje swoje charakterystyczne słońce i urok w stosunkowo niewdzięcznej roli drugoplanowej. Jej energia i chemia z Gyllenhaalem dodają nieocenionej wagi emocjonalnej stawce filmu, utrzymując się długo po każdej jej scenie z mężem na ekranie. Whitaker, który mógł odegrać swoją rolę we śnie, na szczęście tego nie robi. Zamiast tego jest bardzo obecny, sugerując swojej postaci ciemniejsze życie wewnętrzne, które jest fascynujące do oglądania. Tymczasem Laurence to świetne odkrycie. Odgrywa każdy aspekt Leili – jej niewinność i bezbronność, a także urazę i stalową determinację – z przeszywającą, rozdzierającą serce szczerością. Głównym remisem jest jednak Gyllenhaal i nie bez powodu. Szczerze mówiąc, nikt by się nie spodziewał, że zagra rolę Billy'ego Hope'a, która pierwotnie została zaprojektowana z myślą o raperze Eminemie. A jednak Gyllenhaal po raz kolejny udowadnia Southpaw, podobnie jak to zrobił ze swoimi konsekwentnie śmiałymi i nietrafnymi wyborami zawodowymi, że równie dobrze może być najlepszym aktorem swojego pokolenia. Po całkowitym odwróceniu jego wyglądu w zeszłorocznym Nightcrawlerze jest praktycznie nie do poznania jako podrasowany, mamroczy Billy, chowający swoją szczupłą sylwetkę i delikatną strukturę kości pod warstwami masy i mięśni. Jednak poza fizyczną transformacją są mroczne demony Billy'ego. To tutaj Gyllenhaal przoduje, gdy Billy wkracza, uwalnia i ostatecznie uczy się łagodzić prawie oślepiającą wściekłość, która zarówno go napędza, jak i więzi. Prawdę mówiąc, są lepsze filmy o boksie i/lub odkupieniu. To nie jest Rocky, a tym bardziej Wściekły Byk. Ale w jakiś sposób Southpaw wykonuje tę dziwną, trudną sztuczkę bycia przewidywalnym, ale jednocześnie atrakcyjnym. Zakończenie może nigdy nie budzi wątpliwości, ale z podróży można czerpać pewną przyjemność. Jeśli wszystko inne zawiedzie, obejrzyj to dla Gyllenhaala, który obecnie wykonuje jedne z najlepszych, najważniejszych prac w swojej karierze.

inż. doc. Filip Olszewski

Pierwsze 45 minut to w zasadzie prawo Murphy'ego dla bohatera: wszystko, co może pójść nie tak, pójdzie nie tak. Ale prawdą jest również to, że kiedy osiągniesz dno, jedyną drogą jest w górę. To, co nastąpi dalej, wciąż nie jest tu do przewidzenia, ale wymaga dużo wysiłku, potu i łez. Kiedy film się kończy, zdajesz sobie sprawę, że bawił cię konwencjami sportowego dramatu, który widziałeś kilka razy wcześniej. Ale kiedy w nim jesteś, jesteś na skraju siedzenia i współczujesz temu głęboko wadliwemu mężczyźnie i jego uroczej córce. To niemały wyczyn. Reżyser Fuqua mógł polegać na niesamowicie silnej obsadzie, zwłaszcza na Gyllenhaalu, który zapewnił jeden z najlepszych występów w swojej karierze.

Apolonia Majewska

Billy Hope jest mistrzem świata w wadze półciężkiej z rekordem 43-0. Pewnego dnia, w wyniku jego niekontrolowanego gwałtownego temperamentu, tragedia za tragedią uderza w niego i jego rodzinę, aż zostaje z niczym – nie ze swoją fortuną, nie z karierą, nie z rodziną. Przygnębiony i zdesperowany, by odzyskać swoje życie, Billy przełyka swoją dumę i szuka pomocy trenera Tick Wills, aby wyszkolić go z powrotem do formy walki. „Southpaw” jest aktorską wizytówką swojego głównego aktora Jake'a Gyllenhaala. W zeszłym roku w filmie „Nightcrawler” Gyllenhaal przyprawił nas o dreszcze swoim bardzo realistycznym portretem socjopatycznego pseudo-dziennikarza wideo Louisa Blooma. Został pominięty w nominacji do Oscara dla najlepszego aktora, na który wyraźnie zasłużył. W tej mięsistej roli Gyllenhaal postanowił udowodnić, że jego transformacyjny występ w zeszłym roku nie był wcale fuksem. Jego występ tutaj jako Billy Hope to kolejny triumf jego bardzo poważnego i zaangażowanego, metodycznego stylu aktorskiego. Tutaj Gyllenhaal ponownie przechodzi całkowitą fizyczną przemianę w siwego wojownika z stwardniałą sylwetką, bliznami na twarzy i opuchniętym okiem. Czujemy każdy ból jego zmęczonego ciała, gdy tasuje się w swoim kroku. Jego mowa jest już niewyraźna z prawdopodobnym uszkodzeniem nerwów. Widzimy i wyczuwamy na nim spustoszenie jego okrutnego sportu. Uchwycił postać impulsywnego mężczyzny, który nie był zbyt mądry w życiu i łatwo doprowadzał do gwałtownych skłonności do gniewu. Gdy świat Billy'ego wali się wokół niego, Gyllenhaal sprowadza nas wszystkich do swojego piekła ze sobą. Całkowicie widzimy rozpadanie się człowieka, dopóki nie pozostał tylko jego cień. Wtedy będziemy świadkami, jak się upokarza, próbując ponownie połączyć roztrzaskane kawałki swojego życia. To było dodatek do wszystkich uderzeń, które miał w samym ringu bokserskim. To był naprawdę działający tour de force Gyllenhaala, którego po prostu nie można zignorować. Wszyscy aktorzy w rolach drugoplanowych podzielają blask Gyllenhaala. Mimo że jej nazwisko jest tak widoczne na plakacie, Rachel McAdams pojawiła się na ekranie tylko przez bardzo krótki czas. W tym ograniczonym czasie wyraźnie widzimy wpływ jej silnego charakteru Maureen na jej męża Billy'ego. Mała Oona Laurence w okularach gra ich porywającą córkę Leilę. Gyllenhaal i Laurence dzielą ze sobą kilka niezwykle emocjonalnych scen. Forest Whitaker gra Tick Wills, twardego dyscypliny trenera, którego Billy wybrał, aby przywrócić go na tor. Pomyślałem, że to sprytne, że w historii włączyli nawet lewe oko Whitakera. Curtis „50 Cent” Smith gra Jordana Mainsa, menedżera Billy'ego od uczciwej pogody. Naprawdę ma w sobie tę paskudną atmosferę, ze swoim krzykliwym uśmiechem i błyszczącymi garniturami. Reżyser Antoine Fuqua skutecznie wycisnął z tej historii wszystkie właściwe emocje. Opowiadanie historii jest w dobrym tempie, a praca kamery jest fascynująca. Sceny walki były dobrze wyreżyserowane i zrealizowane na ekranie – bardzo brutalne, krwawe, wszystkie z dużym napięciem. Punkt widzenia z perspektywy pierwszej osoby podczas walk stawia cię w samym środku akcji. Do dramaturgii tego filmu tak bardzo przyczynia się muzyka. Jest to również ostatni film, który James Horner nakręcił przed jego przedwczesną śmiercią w katastrofie lotniczej. W ścieżce dźwiękowej słyszymy również rap Eminema. Warto zauważyć, że Eminem był w rzeczywistości oryginalnym wyborem do gry w Billy Hope. Boks jest popularnym sportem poruszanym w filmach ze względu na jego nieodłączny dramat. „Rocky”, „Raging Bull”, „Million Dollar Baby” i „The Fighter” łatwo przychodzą na myśl jako jedne z najlepszych z nich, jakie kiedykolwiek powstały. Dlatego możemy odnieść wrażenie, że widzieliśmy już wcześniej tę historię w „Pawu Południowej” opowiedzianą w inny sposób. Jednak porywająco szczera gra Jake'a Gyllenhaala zdecydowanie odróżnia ten film od innych. Zrobił „Southpaw” najbardziej niezwykły film bokserski do obejrzenia. 8/10.

Nina Baranowska

Zwiastun

Podobne filmy