Davis (Jake Gyllenhaal), odnoszący sukcesy partner w funduszu private equity, walczy po stracie żony w tragicznym wypadku samochodowym. Pomimo nacisków ze strony teścia, Phila (Chris Cooper), aby wszystko połączył, Davis nadal się rozwiązuje. To, co zaczyna się jako list ze skargą do firmy sprzedającej automaty, zamienia się w serię listów ujawniających zaskakujące osobiste przyznania. Listy Davisa przykuwają uwagę przedstawicielki obsługi klienta, Karen (Naomi Watts), a pośród jej emocjonalnego i finansowego ciężaru, oboje tworzą nieprawdopodobny związek. Z pomocą Karen i jej syna Chrisa (Judah Lewis) Davis zaczyna się odbudowywać, zaczynając od zburzenia życia, które kiedyś znał.

Na początku filmu Davis (Jake Gyllenhaal) i jego żona są w samochodzie, a ona prowadzi. Ich rozmowa wydaje się przyziemna… kiedy nagle dochodzi do wypadku i ona ginie. To, jak Davis reaguje na jej śmierć, jest naprawdę dziwne… choć nie do końca trudno w to uwierzyć. Zamiast skupiać się na swoich uczuciach, Davis jest mechaniczny w sposobie, w jaki patrzy na rzeczy… analizuje i myśli bez emocji. Niektóre z jego dziwactw obejmują rozbieranie maszyn w domu i biurze… tylko po to, aby zobaczyć, jak działają, a także wysyłanie długich, wijących się listów do firmy oferującej automaty… ponieważ stracił 1,50 dolara na jednym z ich automatów ! Najwyraźniej dzieli… innymi słowy, zamyka swoje uczucia i zamyka przed nimi drzwi w swoim umyśle. Nie oznacza to, że nie myśli o swojej żonie… ale kiedy to robi, dzieje się to w bardzo oderwany i dziwnie analityczny sposób. W trakcie tego dziwnego załamania nerwowego jego listy wpływają na pracownika obsługi klienta, który je otrzymuje. Niespodziewanie dzwoni do niego i zawiązują przyjaźń… bardzo niepewną i dziwną przyjaźń. I zaczynasz zdawać sobie sprawę, że oboje są uszkodzonymi duszami… tak jak jej bardzo dziwny syn. Co dalej? Zobacz film. Jak większość prac Jake'a Gyllenhaala, ten film jest niesamowicie dziwny i trudny do przewidzenia. Właśnie dlatego szukałem tego filmu… Uwielbiam to, jak ten aktor podejmuje ryzyko i gra najbardziej niezwykłych aktorów. Jeśli w to nie wierzysz, rozważ KOD ŹRÓDŁOWY, NIGHTCRAWLER i BROKEBACK MOUNTAIN. To NIE są typowe hollywoodzkie wydawnictwa i prawie nie można ich opisać… co doceniam. W końcu, mając na koncie ponad 26 000 recenzji, często wydaje się, że wiele filmów jest identycznych. Czy oprócz tego, że jest inny, warto go zobaczyć? I czy to jest dobre? Tak, chociaż nie uważam tego filmu za taki, jaki każdy by chciał, to na pewno. Pod wieloma względami film przypomina mi bardzo zaniedbany film Adama Sandlera REIGN OVER ME o człowieku, który stracił rodzinę i po prostu nie chce się z tym pogodzić. Oba filmy naprawdę sprawiają, że myślisz ... oba są również trochę nieprzyjemne do oglądania, ale warte zobaczenia. Uważam, że to odważny film… warty obejrzenia. Jednak nie ma ładnego, czystego, szczęśliwego zakończenia… i mogłem zrozumieć, że ludzie nie lubią tego filmu w rezultacie.

Aniela Maciejewska

Jestem typem faceta, który wszystko zakopuje głęboko. Gdyby ktoś bliski mi umarł, nie wiedziałbyś o tym, chyba że ci powiem. Gdybym został zwolniony lub oblałem zajęcia, moje ogólne zachowanie nie zmieniłoby się na tyle, by być zauważalnym. Uwewnętrzniam wszystko, chowając to głęboko w sobie i starając się ignorować, aż w końcu to po prostu zniknie lub świat rozwiąże problem za mnie. To po cichu destrukcyjny system radzenia sobie z trudnościami, ale z mojego doświadczenia myślę, że wolałbym go od alternatywnego, bardziej głośnego i publicznego podejścia. Ludzie często uważają tę metodę za niezdrową, z czym zdecydowanie się nie zgadzam. Jestem indywidualistą, stosunkowo dojrzałą i dość niezłomną w moich podstawowych przekonaniach i moralności, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że mam 19 lat. Rozbiórka to jeden z pierwszych filmów, które widziałem, który wydawał się odzwierciedlać moje metody radzenia sobie ze stresem (na w każdym razie na jakimś poziomie), który ostatecznie ich nie oskarżył. Kocham to. Jako film Demolition jest cichą potęgą emocji. Jake Gyllenhaal nadal usprawiedliwia swoją pozycję jednego z najlepszych aktorów pracujących obecnie, dając cichy i mroczny komediowy występ, który jest absolutnie fundamentalny dla sukcesu filmu. Naomi Watts, sama w sobie niesamowita aktorka, wydaje się nieco dziwna i niezręczna, ale tak samo jest z postacią, którą gra, więc nie mam problemów z jej pracą tutaj. Reżyseria Jean-Marca Vallee jest tutaj również świetna, splatając rodzaj pomieszanej historii poprzez efektywną edycję i fundamentalną lojalność wobec stonowanej mentalności swojego bohatera. Rzut oka na RottenTomatoes i widzę, że wielu nazywa to „hałasem” lub filmem, który niekoniecznie odzwierciedla tragedię jego narracji. Ale Demolition ma miejsce w głowie Gyllenhaala, próbując kinematycznie przedstawić proces internalizacji żalu i konfliktu, co moim zdaniem z natury nadaje się do stonowanej atmosfery. Ale chwile, które muszą wylądować, w większości składają się z innej postaci desperacko próbującej uratować jakąkolwiek emocjonalną reakcję Gyllenhaala. Uważam, że film jest głęboko powiązany, być może najbardziej, jaki kiedykolwiek widziałem, w jego interpretacji żalu i straty. Teraz wyjaśnię kilka rzeczy. Mam 19 lat, więc nigdy nie straciłem żony, dziecka ani rodzica. Nigdy nie zburzyłem domu ani nie rozebrałem lodówki i nigdy tak naprawdę nie radziłem sobie ze stresem poza związkami (romantycznymi i platonicznymi), odchodzącymi dziadkami, umierającymi psami, stresem związanym ze szkołą lub problemami finansowymi. Ale stres jest względny i widziałem siebie w podróży Gyllenhaala. Nie było sceny, w której płacze do snu lub załamuje się przy nagrobku zmarłego. Żadnych ciągłych krzyków, udręki czy zamieszania. Życie toczyło się dalej i tylko ludzie wokół niego wzbudzali jakiekolwiek emocje po śmierci jego żony. Jest to zasadniczo ludzki film, udając absurdalną komedię, w której mierzy się z najbardziej zagmatwanymi scenariuszami życia. To film, który śledzi załamanie Gyllenhaala, odważnie malowany z humorem i melancholią. I pośród tej nieszczerości film znajduje trochę piękna w załamaniu, ponieważ Gyllenhaal w końcu znajduje odpowiedzi na gruzach swojego starego życia. Mogę sympatyzować z krytykami Demolition, ale osobiście znalazłem coś naprawdę pięknego, czego mam nadzieję trzymać się i doceniać w miarę dojrzewania. Znalazłem film, który nie oczernia mojej mentalności wobec przeciwności losu, ale raczej ją bada i stara się ją zrozumieć. To film z sympatią dla skonfliktowanego bohatera, a potem znalazłem w nim także współczucie dla siebie. Osobisty faworyt.

Michał Szczepański

Nie wchodź w to, oczekując komedii, mimo że jest to jeden z tagów na stronie IMDb. Choć zawiera elementy czarnej komedii. To nie jest film beztroski, delikatnie mówiąc; jednak określiłbym to jako potężne i bardzo „prawdziwe”. To zupełne przeciwieństwo bajki i zupełne przeciwieństwo komedii romantycznych - a to bardzo odświeżające. Spowoduje to, że będziesz długo i intensywnie myśleć o własnych związkach. Będziesz myślał o filmie jeszcze długo po wyjściu z teatru. Jeśli lubisz prowokujące do myślenia filmy, które mają bardzo autentyczne postacie i fabuły, to polecam ten film dla Ciebie. Film nie jest cały mroczny, ma momenty beztroskie i czułem, że wykonał świetną robotę budując emocje w trakcie trwania filmu.

Zofia Borowska

Byłem mile zaskoczony tym filmem. Rozpoczyna się wypadkiem samochodowym, w którym ginie żona bohatera Jake'a Gyllenhaala. Od tego momentu ten film potoczył się w innym kierunku, niż myślałem. Wydaje mi się, że chodzi o to, jak ktoś radzi sobie ze smutkiem. Wszyscy wokół jego postaci chcą/oczekują, że będzie zachowywał się w określony sposób. Śmierć jego żony zmieniła jego spojrzenie na życie i ludzie wokół niego w końcu poczuli się mniej komfortowo z jego zachowaniem. Naprawdę podobał mi się występ Jake'a. Jego postać jest dziwna (Nie Nightcrawler dziwna), zabawna, zła i ostatecznie dopiero zastanawia się, jak się opłakiwać. W przypadku filmu, w którym spodziewałem się pochylić się nad sentymentalnością, został on rozegrany w inny sposób, który moim zdaniem jest nieco bardziej wierny prawdziwemu życiu. Nie przyniósł mu żadnych nagród, ale myślę, że aktorstwo w tym filmie umiejscawia go jako jeden z lepszych filmów, jakie zrobił Jake.

Oliwier Zając

„Razem patrzyliby, jak wszystko, co było tak starannie zaplanowane, upada, i uśmiechaliby się do piękna zniszczenia”. Markus Zusak, Złodziej Książek Czasami wystarczy jeden kawałek, aby odpaść z pozornie doskonałej konstrukcji, którą zbudowałeś wokół siebie. Dopiero wtedy zdasz sobie sprawę z tego, co dawno było pod ziemią pogrzebane i prawie zapomniane. Ten jeden kawałek był tragiczną śmiercią żony Davisa w wypadku samochodowym w rewelacyjnej sekwencji otwierającej Demolition. Davis (Jake Gyllenhaal) jest młodym bankierem, który ma żonę Julię, córkę swojego szefa, iz punktu widzenia osoby z zewnątrz wydaje się, że jego życie jest już ułożone. Późniejsze emocjonalne odrętwienie i irracjonalne zachowanie Davisa staje się źródłem uporczywej irytacji dla wszystkich wokół niego, prowadząc go do uświadomienia sobie własnej metaforycznej śmierci, która jest spowodowana tragiczną, ale konieczną śmiercią Julii – to jedyny kawałek, który musiał się rozpaść żeby Davis zauważył awarię swojego pozornie idealnego życia, podobnie jak cieknąca lodówka w jego kuchni. I wtedy postanawia rozebrać wszystko w swoim życiu na części, aby dojść do sedna tego, kim naprawdę jest i jak naprawdę się czuje. W swojej podróży odkrywania siebie Davis spotyka Karen (Naomi Watts), przedstawicielkę działu obsługi klienta małej firmy produkującej automaty, i jej zbuntowanego 15-letniego syna Chrisa (Judah Lewis). Nie sądzę, żebym kiedykolwiek chciał, żeby ten film się skończył. Obejrzałem go do tej pory dwa razy i nadal jestem przytłoczony emocjonalnym geniuszem zarówno scenarzysty Bryana Sipe, jak i reżysera Jean-Marca Vallée (Dallas Buyers Club, Wild). Podążając za tokiem myślenia Davisa, próbowałem rozłożyć różne rzeczy w tym filmie, aby zrozumieć, dlaczego tak bardzo go kocham i dlaczego za każdym razem płaczę jak dzieci, ale po prostu nie mogę położyć ręki na jednej rzeczy – to po prostu wszystko. Żadna scena ani jedna linijka w Demolicji nie wydawała się zbędna lub lekko oderwana; wszystkie są pięknie połączone jak nuty w utworze muzycznym, wszystkie prowadzą emocjonalnym crescendo do nieuniknionej kody, która utrzymuje się po zakończeniu filmu. I pomimo nadmiernego wykorzystania montażu, wszystko to było w pewnym sensie naturalne i poetyckie. To jeden film zrobiony z pasją. Wgląd w naturę relacji międzyludzkich jest niezwykle trudny, nie mówiąc już o próbie ich demontażu. Właśnie dlatego Davis przechodzi przez swoje egzystencjalne gehenny, zmieniając się z irracjonalnych przez zabawne, przez zrozumiałe, aż po niewiarygodnie powiązane. Nie tylko sprawia nam przyjemność oglądanie Davisa, który rozbiera swoje życie na części, ale zazdrościmy mu tego melancholijnego, ale euforycznego uświadomienia sobie prawdy, która zwykle przychodzi po zniszczeniu i za którą wszyscy w ten czy inny sposób tęsknimy. Zniszczenie to myślenie z perspektywy czasu, które nieuchronnie skutkuje bolesnym żalem, któremu zwykle towarzyszy błogie urzeczywistnienie. Niewiele jest filmów, które potrafią wejść tak głęboko w relacje międzyludzkie i wrócić ze słodko-gorzkim poczuciem zbawienia. Ponadto nieprawdopodobny związek między Davisem, Karen i jej synem Chrisem staje się psychologicznym schronieniem dla trzech zwiedzionych emocjonalnie postaci, w których mogą pielęgnować swoją empatię i ponownie dostosowywać swoje wewnętrzne kompasy. Chemia między Jake'em Gyllenhaalem i Judah Lewis jest niezaprzeczalna i podkreśla dowcipny scenariusz Sipe'a i doskonałe występy obu aktorów. Rosnące umiejętności aktorskie Gyllenhaala dosłownie wymykają się spod kontroli (i mam to na myśli w dobry sposób). Nie sądzę, żeby ktokolwiek mógł przedstawić Davisa tak harmonijnie jak on, wprawiając cię we łzy i wywołując uśmiech na twojej twarzy. Po Enemy, Nightcrawler i Southpaw Gyllenhaal powoli i stale staje się jednym z najmądrzejszych i najbardziej utalentowanych współczesnych aktorów. Jeszcze jedna rzecz, która sprawia, że ​​to doświadczenie jest niezapomniane, to muzyka. Wspomniałem wcześniej, że jest to film zrobiony z pasją i nic tak nie oddaje pasji jak muzyka. Nie będę mówił o genialnych wyborach piosenek i idealnej synchronizacji piosenki ze sceną, bo to będzie miało sens tylko wtedy, gdy obejrzysz film. Rozbiórka pozostawi cię żałośnie z ciężkim sercem, ale duchowo wzniesionym poza słowami. Daję 10 z 10

Aleksander Zawadzki

Podobne filmy